I kiedy tak męczyłam się z tymi pałeczkami zastanawiałam się, dlaczego Azjaci tak utrudniają sobie życie - nie prościej widelcem? O wyższości pałeczek nad widelcem próbowali mnie przekonać Oni...
i prawie im się udało...
Z pałeczkami, to nie jest jednak taka prosta sprawa - wszystko zaczęło się już za czasów Konfucjusza, który sam będąc wegetarianinem, uważał za ogromny nietakt, gdy ktoś posługiwał się nożem przy stole. Posiłki więc serwowano odpowiednio rozdrobnione. Używanie pałeczek miało jeszcze jeden atut, dietetyczny- człowiek nie da rady chwycić pałeczkami więcej jedzenia, niż jest w stanie pomieścić w ustach.
Z pałeczkami, to nie jest jednak taka prosta sprawa - wszystko zaczęło się już za czasów Konfucjusza, który sam będąc wegetarianinem, uważał za ogromny nietakt, gdy ktoś posługiwał się nożem przy stole. Posiłki więc serwowano odpowiednio rozdrobnione. Używanie pałeczek miało jeszcze jeden atut, dietetyczny- człowiek nie da rady chwycić pałeczkami więcej jedzenia, niż jest w stanie pomieścić w ustach.
Jak się zapewne domyślacie, jest wiele rodzajów pałeczek - które po części świadczą o pochodzeniu czy statusie majątkowym. W przeciętnych domach znajdziemy pałeczki bambusowe i plastikowe, ale w tzw. wyższych sferach bywają pałeczki z kości słoniowej czy nawet ze szmaragdów.
Żeby nie było tak prosto, używając pałeczek powinniśmy unikać pewnych zachowań - nie można kłaść pałeczek bokiem na górze naczynia, ani przebijać nimi jedzenia, nie jest mile widziane również chwytanie tą samą ręką w której trzymamy pałeczki, szklanki z napojem. Niedopuszczalne jest zlizywanie pałeczek i nagłe pchanie potrawy za ich pomocą....czyż nie jest podobnie z widelcem?!
Moja przygoda z pałeczkami trwa - po godzinie ćwiczeń potrafiłam już podnieść klocek lego mojego dziecka...jest progres;]
Moja przygoda z pałeczkami trwa - po godzinie ćwiczeń potrafiłam już podnieść klocek lego mojego dziecka...jest progres;]
Kurczę, nieźle... Ja nie potrafię, ale i się nie uczyłam, a zjadłabym takie sushi pałeczkami....
OdpowiedzUsuńto do dzieła, warto próbwać :)
UsuńJa umiem, nie jem wschodnio-azjatyckich potraw widelcem zeby nie wiem co. Kwestia wprawy. Nauczylam sie porzadnie przebywajac z Chinczykami. Cwicz wiec bo sie da. Jak podniesiesz pojedyncze ziarenko ryzu z miseczki to znaczy ze sie naumialas :-)
OdpowiedzUsuńziarenko ryżu powiadasz....to jeszcze trochę pracy przede mną ;)
Usuńwczoraj jadłam chińczyka... jak zwykle widelcem.... nigdy się nie nauczę...
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
z takim nastawieniem zapewne się nie nauczysz....a może tak warto spróbować?
UsuńNie próbowałam nigdy jeść pałeczkami. Jakoś nie było ku temu okoliczności....
OdpowiedzUsuńwarto spróbować, chociażby dla samej zabawy...
UsuńJestem pod wrażeniem,
OdpowiedzUsuńile trwa szkolenie?
szkolenie trwa do dnia dzisiejszego...
Usuńchwalić się...nie ma czego;]
robię na pięciu drutach skarpetki, co skojarzyłam z rysunkiem. Na dwóch tez potrafię, pewnie dałabym rade po serii ćwiczeń, ale żeby jeść pałeczkami, jakby sztućców w domu nie było, kto to widział:::)))) Cz.
OdpowiedzUsuńtakie robione na drutach skarpetki to mój skarb na te zimowe wieczory...
Usuńsą boskie!
Tylko trzeba zacząć od tego, że Azjaci nigdy nie serwują potraw SYPKICH. Ich ryż jest lekko rozgotowany, więc nie jest trudno wziąć na raz całą bryłkę. Jedzenie po ziarenku nie ma uzasadnienia, bo to tylko u nas reklamuje się "Ryż, co nigdy się nie klei" :)) Tam się klei.
OdpowiedzUsuńSushi jem zawsze pałeczkami, bawi mnie widok 4-latków jedzących takoż. Tyle że dla nich robi się sprzęt technologiczny - pałeczki spięte na końcu gumką, działają jak szczypczyki. Ale już sam widok maluchów wcinających surową rybę - bezcenny:)))))))
surowa ryba? eeeeee to może jednak zostanę przy rozgotowanym ryżu;]
Usuńpróbowałam kiedyś, ale szybko się poddałam. Nawet w domu w szufladzie takie pałeczki są - dostałam od kogoś bo sama bym sobie nie kupiła. I cieszę się, że mogę jeść sobie widelcem!!!
OdpowiedzUsuńkiedy to nie jest taka trudna sprawa, gdy dobrze opanuje się podstawy...zresztą jak w każdej dziedzinie...
UsuńOho! Następna rzecz z mojej "to do list" :D Liczę, że następny post będzie już z dokładnym poradnikiem! :) Życzę powodzenia w nauce :)
OdpowiedzUsuńe tam, poradników w tym temacie jest "jak mrówków", trzeba tylko poszukać...
UsuńCzytałam że Japończycy bardzo cenią jak widzą jak ktoś się uczy jeść pałeczkami i kibicują im.
OdpowiedzUsuńA dla nich to kwestia kultury, historii, dla nas niewygodne a dla nich widelec jest trudny do zaakceptowania...
pozdrawiam
dobrycoach.bloog.pl
hmmmm to chyba powinnam zająć się biznesem z Japończykami;)
UsuńMoje wielokrotne podróże do Azji, Indonezji, Japonii, Chin wymogły na mnie konieczność nauki jedzenia pałeczkami, o wiele łatwiej załatwia się wtedy sprawy gdy podczas obiadu lub kolacji jak równy z równym jesz pałeczkami, nie zwracając uwagi na ich spojrzenia (często akceptujące). Dlatego polecam, nigdy nie wiemy kiedy będziemy tam daleko i od naszych umiejętności negocjacyjnych będzie zależał kontrakt. Czasami taka właśnie umiejętność jest plusem dodatnim. Poza tym jedzenie pałeczkami jest zdrowsze, bierzesz stosunkowo nieduże porcje, masz możliwość pogryzienia, a ostatni element jesz znacznie szybciej niż nożem i widelcem, w procesie biora udział trzy palce wskazujący kciuki środkowy. dolna pałeczka jest nieruchoma a górna się rusza, spróbujcie, to naprawdę jest proste. Gorzej się je pałeczkami koreańskimi one sa bardzo cienkie, ale tez można, dacie radę, nie wiadomo kiedy Azja was przywita, mnie tez wydawało się 30 lat temu, ze gdzie jak gdzie ale tam to nie dojadę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wszystkich
Jadwiga
oj to to, nigdy nie wiadomo....
Usuńnie umiem, nie potrafię, za żadne skarby nie chcę! Choć Azje chciałabym zwiedzić! Podziwiam to ich jedzenie ja Agnieszko jednak wole widelec ;-)
OdpowiedzUsuńbo jesteś do niego przyzwyczajona...a może tak zaszaleć?;)
UsuńKuchnię azjatycką uwielbiam, ale do pałeczek nawet nie próbuję podchodzić. NIe najadłabym się.
OdpowiedzUsuńzawsze to jakaś forma diety...;p
UsuńPatrząc jak moja przyjaciółka a w byle "chińczyku" zawsze prosi o pałeczki w końcu się nauczyłam. nie jest to najtrudniejsza sztuka ale jednak sztuka... którą warto znać.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą w 100%!
UsuńMoże spróbuję pałeczek..., ale później... :) Ciekawi mnie to i pewnie sobie jakieś nabędę przy okazji. Super post, bardzo ciekawy - jestem zainteresowana dalszym rozwojem Twoich postępów, zaczekam więc na kolejny post w tym temacie. :)
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Ja wywołałam konsternację w prawdziwie chińskiej restauracji, z wyłącznie chińską obsługą, oświadczając zapraszającemu że nie umiem używać pałeczek ... Na szczęście widelec się znalazł :D.
OdpowiedzUsuń