Wpadł mi ostatnio w ręce jeden z polskich tygodników publicystycznych, chwalących się już na okładce, że jest najczęściej cytowany. Przeglądając go, wpadłam w bardzo ponury nastrój. Nie znalazłam tam ani jednej pozytywnej wiadomości, ani jednego artykułu z dobrym przesłaniem.
Owszem, może trochę odzwyczaiłam się od telewizyjno- prasowego podawania faktów. Na co dzień słucham w radiu, albo czytam w Internecie tylko to, co mnie faktycznie interesuje, a nie przytłacza. Gdyby tak kosmita wziął do ręki ten tygodnik i na podstawie jego zawartości, chciał się przekonać, co dzieje się u nas w kraju, zapewne załamałby się kompletnie i poleciał do innej galaktyki. Bo już z okładki zadają nam pytanie "czym chcą nas kupić", potem przedwyborcze "pitu pitu", niskie emerytury, straszenie Rosją, straszenie Macierewiczem i Kukizem, oskarżanie aktualnej partii rządzącej i opozycji też, narzekanie na oddalający się wciąż wiek emerytalny, doradztwo w sprawie emigracji, Polska na sprzedaż, rozczarowanie UE, nieciekawa sytuacja na Bałkanach i w Grecji... aaaaaaaaaaa! uciekam.
Ja wiem, że nie ucieknę od tych problemów. Zdaję sobie również sprawę, że żyjąc w tym kraju, powinnam wiedzieć, co się dzieje, bo to ma bezpośredni lub pośredni wpływ na moje życie. Rozumiem, że wokoło nie dzieje się najlepiej - wystarczy posłuchać ludzi o czym mówią. Nie dziwię się już teraz, dlaczego wszyscy wokół narzekają - gdy coś powtarzają Ci w TV, prasie i Internecie, a ty w to przyjmujesz bezrefleksyjnie, przejmujesz niejako ten styl i...narzekasz na wszystko. Nie wierzę, że w naszym kraju dzieją się tylko złe rzeczy - ale te chyba lepiej się sprzedają....
Dokładnie, tragedie, katastrofy, ogólnie nieszczęścia są bardziej "nośne", odnoszę wrażenie, że większość z nas chyba lubi napawać się takimi wiadomościami. Ja nie czytam już gazet ani nie słucham wiadomości (no, tylko ciut, żeby mniej więcej wiedzieć, co na świecie), bo mózg mi od tego puchnie. Dobre wiadomości nie są w cenie, a szkoda, bo na pewno jest się czym pochwalić i czym cieszyć. Tylko czy Polacy potrafią się jeszcze z czegoś cieszyć?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze potrafią...chociaż chyba skrzętnie to ukrywają;)
UsuńMasz zupełną rację. Jak mój syn wraca z Polski to zasiada przed telewizorem, włącza sobie wiadomości na bbc i mówi: "No nareszczcie normalnie wiadomości"...
OdpowiedzUsuńczyli mówisz, że jak już to od razu BBC;)
UsuńDziwna uciecha:
OdpowiedzUsuńna wszystko "brechać"!
mówić dużo, niepotrzebnie,
Usuńczy to w nocy, czy to we dnie...
niestety "dobre" czy "pozytywne" nie jest "krzykliwe"...
OdpowiedzUsuńA ludzie żyjąc w biegu, łapią tylko nagłówki...a te muszą być krzykliwe, żeby przyciągnąć uwagę...
Usuńdziwna ta filozofia...;]
Ja bardzo rzadko oglądam wiadomości czy przeglądam takie gazety, a jak już się trafi to mam takie same odczucia..jakby tylko u nas było źle, a na pewno będzie jeszcze gorzej -jakby mogli to by dzień w dzień koniec świata ogłaszali.
OdpowiedzUsuńMam takich sąsiadów, którzy wieszczą mi to średnio co tydzień...tak, to Jehowi ;)
UsuńSo sad story, but so true. Niestety, nawet jest udowodnione, że większą sensacją (celowo używam tego słowa), jest zdarzenie negatywne, które wywołuje negatywne uczucia, strach. Media to IV władza, która umiejętnie manipuluje także rzeczywistością. Ale nie oszukujmy się, sprzedaje się zło, lęk, chwile zgrozy i te negatywne prognozy, nie wspominając już o charakterze naszej polskości: ciągłe marudzenie, wszystko postrzeganie w szaro-burej tonacji. Choć gdy spytać każdego po kolei, to wychodzi się z innego założenia: każdy chce dostrzegać piękno świata, uważa się za racjonalnego pozytywnego obywatela. Teraz w mnogości informacji zwłaszcza politycznych, zaraz potem spekulacji prognoz gospodarczych można się załamać, jest źle, będzie jeszcze gorzej i faktycznie, nawet kosmita widząc te nagłówki, natłok "optymistycznych" wiadomości uciekłby w inną galaktykę (jak bardzo humorystycznie to napisałaś:):) a my? A my nie uciekamy - mamy nadzieję, że będzie lepiej, albo... czytamy to wiemy, co się dzieje, a wszystko i tak.. spływa, bo można się niestety przyzwyczaić, a człowiekjest istotą, która szybko się przyzwyczaja, do takich dawek informacji. I tak koło się zamyka. A świat jest przecież taki piękny! :D dziwna ta cała filozofia, ale dobrze, że są ludzie, którzy żyją po swojemu, mają swoje zdanie i obserwują rzeczywistość. Wszystkiego dobrego, a na dodatek dobrych wiadomości (żeby nie było, że są w tej Polandii tylko złe..) zbliża się weekend i to jest na + :):):)
OdpowiedzUsuńotakiejcoukradlaslonce.bloog.pl
no, to jutro poniedziałek...i to też jest na + :D
UsuńA to ciekawe :) Od pewnego czasu zauważyłem, że tych złych informacji w ogóle nie czytam :) Koncentruję się tylko na światełkach nadziei i na tym co mnie mobilizuje. Tak jak Ty informacje ciągnę głównie z internetu więc mam ten komfort wyboru. Myślę jednak że nie do końca jesteśmy bombardowani samymi negatywnymi informacjami. Mamy masę dobrych newsów, tyle że społeczeństwo malkontenckie nie zawsze je wychwytuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Społeczeństwo malkontenckie to słowo klucz. Ale tego chyba już nie zmienimy....
UsuńCóż, ale czy nie mają racji z tym wszystkim?
OdpowiedzUsuńMyślę że mają jakąś część racji, ale nie do końca...;]
UsuńOgraniczyłam bardzo oglądanie telewizji. Masz rację Agnieszko, że dobre rzeczy są gdzieś "chowane", bo kto to kupi? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńach, no ja bym kupiła. I z przyjemnością poczytała:D
Usuń...sprzedają się dobrze te złe wiadomości, afery, aferki, nieszczęścia...strach otworzyć gazetę czy tv... jak już włączam tv to kanały tematyczne; o podróżach i zwierzętach, koją mnie...
OdpowiedzUsuńPozytywne programy czasem można także "złapać" ...są krótkim przerywnikiem...niestety :(
Serdeczności :)
tylko tak naprawdę, to Ty, ja i cała reszta społeczeństwa odpowiada za ten stan rzeczy - bo to "my" to kupujemy...
Usuń