Postrzeganie dyskontów nie dawało mi jednak spokoju. Poszperałam w "internetach" i znalazłam ciekawe opracowanie* Otóż - bez względu na jedne z najniższych zarobków w UE, zakupów w dyskontach i posiadania niemarkowych rzeczy w szafie wstydzi się co szósty Polak. Co więcej, zakupów w tego typu sklepach najbardziej wstydzą się gospodynie domowe, za nimi bezrobotni i pracownicy umysłowi. Jeżeli jeszcze spojrzeć na przekrój ze względu na miejsce zamieszkania, najbardziej wstydliwi pod tym kątem są mieszkańcy miast powyżej 200 tys, a liderami pod tym względem są wg. badań, mieszkańcy stolicy. Badania pokazują również, że dla osób w przedziale 60 - 65 lat, zakupy w dyskontach pozostają symbolem statusu, wstydzi się ich bowiem jedna trzecia osób po sześćdziesiątce.
Statystyka statystyką, a życie...pokazuje swoje.
*dane pochodzą z serwisu bigdata.pl
A ja ostatnio poczulam wene i zaczelam robic zakupy w najtanszych sklepach. Czasu nie oszczedzam ale pieniadze tak. Tylko z ciuchami jakos mi nie po drodze, te z Primarka po prostu mi nie leza...
OdpowiedzUsuńW tych najtańszych też można znaleźć coś ciekawego ;)
UsuńNie rozumiem takiego podejścia, w produktach czy to żywności czy ubraniach liczy się skład i jakość. Metka czy znane logo wcale jej nie gwarantują, ba często okazuje się, że produkt markowy nie dość, że droższy to jest gorszy od tego najtańszego z przysłowiowego bazaru. Ja kupując jedzenie zawsze śmigam do dyskontu, albo hiper-supermarketu. Nie lubię ganiac po małych sklepach i płacić za ten sam produkt trzy razy drożej, tylko po to by się pochawlić, że robię zakupy tam czy tam.
OdpowiedzUsuńCo do tej jakości, zgadzam się z tobą w zupełności (ale rymuję;)
UsuńMetka wcale nie gwarantuje wysokiej jakości towaru....
Kupuję... gdzie chcę!
OdpowiedzUsuńI basta! ;)
UsuńTo pewnie też zależy od regionu i wielkości miasta. Pewnie w wielkich bogatych miastach kupowanie w dyskontach to obciach, ale tam gdzie mieszkam, jest to norma i nikt się temu nie dziwi.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest!
Usuńrobię zakupy w dyskoncie - nie wstydzę się tego. Ubrań dla siebie to chyba tam raczej nie kupiłam (nie przypominam sobie), ale dla córki - owszem. Lubie te sklepy, mam blisko i więcej mi nie trzeba!
OdpowiedzUsuńMam właśnie tak samo :)
UsuńA ja się nie wstydzę, ale byłam świadkiem takiej to rozmowy, a raczej monologu. Przytoczę;
OdpowiedzUsuń- Nie, proszę sąsiadki, ja nigdy nie robię zakupów w hipermarkecie - to sklep dla biedaków. Nie zależy mi na 40 groszowej obniżce ceny kawy lub promocyjnej cenie proszku do prania. Śmieszą mnie moi sąsiedzi, którzy jadą z jednego końca miasta na drugi, „bo tam jest taniej o złotówkę". Ja nawet nie wiem, jak sklep wygląda wewnątrz – A te ulotki w skrzynkach na listy... Codziennie po kilka. Nie czytam, wyrzucam do kosza...
...usłyszałam w windzie. Niby banalny, nic nadzwyczajnego, wszak każdy ma prawo kupować, gdzie chce, ale...Owa zarzekająca się elegancka pani dwa dni wcześniej wracała z wnuczką z hipermarketu. Obie niosły po kilka toreb z napisem świadczącym o tym, że zakupów dokonały właśnie tam... Z jednej z toreb wystawała też ulotka reklamowa.:)
Serdeczności :)
I powiedz mi, po co ludzie robią takie cyrki, po co zgrywają się na kogoś kim przecież nie są...
Usuń...bo z natury hipokrytami są
Usuńhehe, dobry tekst, oj dobry - świetna satyra. A komentarze tylko to uzupełniają.
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Matko moja szczena opadła mi do samej ziemi...
OdpowiedzUsuńTak się wstydzą, tak biadolą, a biedronek i innych marketów od zatrzęsienia i w dodatku wszystkie wiecznie wypełnione po brzegi klientami!
Co to w ogóle za głupia gadka jest, że to sklepy dla biednych!
Niektórym to się w tyłkach poprzewracało!!
Moja szwagierka często mówi do mnie tak: "a ty to w biedzie kupiłaś?"
bieda czytaj Biedronka!
A i owszem kupuję i wcale się tego nie wstydzę, bo jak mówi moja Babuleńka "wstydem jest kraść!"
O i tyle w temacie :)
Uściski! :*