piątek, 15 sierpnia 2014

burza zmusza do...czytania!

Burza to nie jest to, co lubię najbardziej - wyładowania atmosferyczne budzą we mnie lęk przed potęgą żywiołu, przed mocą Matki Natury. A bardziej przyziemnie - w obawie przed ewentualnym "spaleniem" sprzętów elektronicznych - wyłączyłam z gniazdek rzeczy najważniejsze - radio, ekspres do kawy i...internet. Był wieczór, Mała spała, w domu zrobiło się cicho, tylko deszcz grał wielkimi gradowymi kroplami po szybie i grzmot huczał jak szalony, roznosząc się po całym niebie.
Wzięłam ulubioną gazetę, potem krzyżówkę i gry logiczne, poukładałam rzeczy już dawno nie układane, jednym słowem zabrałam się za to, co zawsze gdzieś mi uciekało, bo były ważniejsze rzeczy. A potem wpadła mi w ręce książka kiedyś pożyczona, a jeszcze nie przeczytana. I gdyby nie fakt, że musiałam wstać razem z moim dzieckiem koło 6:00 rano następnego dnia, czytałabym ją całą noc ... jest genialna! 


14 komentarzy:

  1. Dobrze (a może szkoda) że nie zechciało Ci sie obejrzeć filmu Stevena Soderbergha pod tym samym tytułem, bo pewnie całą noc byś... przespała :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. słyszałam, że powstał film na podstawie tej książki, ale jakoś nie jestem do niego specjalnie przekonana...książka w zupełności wystarczy...

      Usuń
  2. Ja akurat nie gustuję w science-fiction, ale jak dzieci idą spać to również mogłabym czytać i czytać. Wczoraj skończyłam "Diana.Moja historia" i stwierdzam, że księżna Di miała bardzo smutne życie... U nas burzy nie ma, ale za to co chwila dzisiaj pada, a wieczorem mamy ognisko i sama nie wiem, jak to będzie... Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie również pasjonują biografie, szczególnie osób mało znanych...

      Usuń
  3. Przy takich właśnie okazjach widzimy ile czasu zabiera nam nowoczesna technologia, ile przez nią tracimy, ile zaniedbujemy

    OdpowiedzUsuń
  4. Potwierdzam to książka, którą można przeczytać jednym tchem.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film rzeczywiście wyszedł średnio, choć to sam Clooney i amerykańskie możliwości... Nie wiem czego zabrakło, bo książka dawała ogromne pole do popisu. A tu wyszła taka sobie historyjka w kosmosie i nawet goły tył Clooneya nie mógł tego uratować.
    A Lem... Co tu dużo mówić. Geniusz, po prostu geniusz i wizjoner. Wyprzedził swoją epokę o dobre 100 lat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Clooney....brzydal ;P
    już wiem, żeby tego filmu nie oglądać ....

    OdpowiedzUsuń
  7. coś mi poprzedni komentarz "wsiąknęło" ?
    Nigdy nie czytałam nic Lema (fantastyka to niekoniecznie mój faworyt), ale ostatnio wciągam każdą książką jaką znajdę więc chętnie poczytam coś poleconego.

    OdpowiedzUsuń
  8. ...gdy byłam mała widziałam jak piorun strzelił w drzewo ...przerażający widok...ale mimo tego burzę lubię, pod warunkiem, że wszystkich swoich Bliskich mam w domu.
    Lema nie czytuję od lat, ale przyznaję potrafi zawładnąć :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no nie ruszył bym lema mysle że to cieżkie czytanie ale może sie myle obecnie czytam historia lisey kinga > pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, uwielbiam takie momenty... wszechogarniająca cisza, spokój, błogość, ja też zwykle w tedy czytam... gdzieś mam te książkę na półce, na pewno zajrzę.

    OdpowiedzUsuń