piątek, 19 czerwca 2015

have you ever been in...

Czy znacie kogoś, kto NIGDY nie był za granicą?
Moment na zastanowienie...
Ja też nie znam, a przynajmniej nie przypominam sobie...
Mój M... ma kolegę z pracy, który mając trzydzieści kilka lat, nigdy nie był w innym kraju. Nawet na Słowacji, nawet w Niemczech, nawet w Chorwacji. Twierdził, że jakoś się nie złożyło, a tak w ogóle, to polski Bałtyk jest najładniejszy. Koniec cytatu.
A może właśnie to jest właściwe podejście? Byłam na najbardziej wysuniętym na północ punkcie Europy, a nie byłam dajmy na to w Rzeszowie. Zwiedzałam monastyry w Albanii i Macedonii a nie byłam w...Licheniu. Byłam w narodowym parku wulkanicznym na Lanzarote a nie byłam w Puszczy Białowieskiej. Widziałam najpiękniejsze jeziora w Norwegii i Szwecji, a nie byłam na Mazurach. Zwiedziłam wiele stolic Europy, a naszą Warszawę jakoś tak omijam szerokim łukiem.
I to nie jest tak, że uznaję wyższość tego co "za granicą" od tego, co mamy u siebie. Bo mamy naprawdę przepiękny kraj. Tylko...ciągnie mnie do czegoś nowego, do czegoś innego. Ot, czegoś więcej, niż to co mam na co dzień.
I im więcej widziałam, tym większy mam apetyt na dalsze podróże... Mazury jeszcze poczekają....
(z nosem w książkach, w przerwie między zakuwaniem, snuję już plany wakacyjne:)

czwartek, 11 czerwca 2015

autor widmo

Czasem czytając wywiady z gwiazdami szeroko pojętego show-biznesu, mam wrażenie, że powiedzieli o sobie już wszystko - im słabsza gwiazda, tym bardziej sprzedaje swoje życie prywatne. A im pikantniejsze szczegóły, tym lepsza sprzedaż...i tak to się kręci.
Są jednak gwiazdy, które nie dają się temu trendowi, za wszelką cenę pragnące zachować anonimowość... (Prawie) wszyscy o nich słyszeli, ale nikt nie widział ich twarzy. Banksy - jego graffiti trafiły już "na salony", a on sam jest uznawany jako artysta. Nikt nie wie jednak, kim on tak naprawdę jest, nigdy publicznie nie pokazał swojej twarzy. 



Spotkaliście się kiedyś z muzyką Daft Punk? Chociaż nazwiska muzyków tworzących ten fantastyczny zespół są ogólnie znane, jednak na scenie występują zawsze w kaskach. Tworzą muzykę elektroniczną, wydają nowe płyty, koncertują, jednak nie chcą brać udziału w tym całym popkulturowym show i wciąż odmawiają udziału w tej całej zabawie w wielkie gwiazdorstwo.




Amerykański zespół The Residents również koncertuje w maskach. Nikt nie wie, kim są jego członkowie. Polska grupa Bokka również nie ujawnia twarzy ani personaliów....
Pisarze również chronią swoją prywatność, co jest zrozumiałe chociażby z tego względu, że muszą mieć czas i spokój na tworzenie swoich dzieł. Amerykański pisarz, Tomas Pynchon, nie pokazuje się publicznie, nie ma również jego fotografii (prócz tej z wojska, z młodości). Natomiast autor "Buszującego w zbożu", groził pozwem każdemu, kto zakłóci jego spokój w jakikolwiek sposób.
Zastanawiam się jednak, czy taka metoda na ukrywanie się, nie jest formą...promocji. W końcu artysta otoczony aurą tajemniczości jest bardziej...interesujący...

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Ślimak ślimak...

Gdy widzicie takie zdjęcie, co Wam się od razu przypomina?



Podpowiem... "ślimak ślimak wystaw rogi, dam Ci sera na pierogi..."
Znam to od dziecka, lecz nigdy nie wiedziałam, o co chodzi z tym serem i pierogami? Bo na dobrą sprawę, ślimaki robią pierogi?!
Czytając mojej Małej wiersze Jana Brzechwy, znalazłam odpowiedź...

Ślimak

"Mój ślimaku, pokaż rożki,
Dam ci sera na pierożki."

Ale ślimak się opiera:
"Nie chcę sera, nie jem sera!"

"Pokaż rożki, mój ślimaku,
Dam ci za to garstkę maku."

Ślimak chowa się w skorupie.
"Głupie żarty, bardzo głupie."

"Pokaż rożki, mój kochany,
Dam ci za to łyk śmietany."

Ślimak gniewa się i złości:
"Powiedziałem chyba dość ci!"

Ale żona, jak to żona,
Nic jej nigdy nie przekona,

Dalej męczy: "Pokaż rożki,
Dam ci za to krawat w groszki."

Ślimak całkiem już znudzony
Rzecze: "Dość mam takiej żony,

Życie z tobą się ślimaczy,
Muszę zacząć żyć inaczej!"

I nie mówiąc nic nikomu,
Po kryjomu wyszedł z domu.

Lecz wyjść z domu dla ślimaka
To jest rzecz nie byle jaka.

Ślimak pełznie środkiem parku,
A dom wisi mu na karku,

A z okienka patrzy żona
I wciąż woła niestrudzona:

"Pokaż rożki, pokaż rożki,
Dam ci wełny na pończoszki!"

Ślimak jęknął i oniemiał,
Tupnął nogą, której nie miał,

Po czym schował się w skorupie
I do dziś ze złości tupie.

piątek, 5 czerwca 2015

Awizo widmo, czyli jak działa Poczta Polska

Niedawno wysłałam paczkę Pocztą Polską. I poczułam się trochę jak w "Matrixie" albo w jakimś innym świecie, rządzącym się swoimi prawami. Początek był obiecujący - paczkę nadałam w piątek popołudniu, priorytetem, pani w okienku obiecywała, że chyba na pewno dojdzie na poniedziałek, najpóźniej na wtorek - bo wie Pani, to inna firma rozwozi...
Była środa, a paczki ani śladu u odbiorcy. Wpisałam numer przewozowy, zobaczyłam, że paczka we wtorek była awizowana. Zdziwiło mnie to, bo raczej zawsze ktoś u odbiorcy jest w domu. Postanowiłam więc zadzwonić do odbiorcy i zapytać, co i jak. Z niespodzianki nici, ale coś mi podpowiadało, że są jakieś nieścisłości. Znajoma ze zdziwieniem stwierdziła, że cały dzień była w domu, żadnego kuriera czy listonosza nie było, awiza również. Niezrażona, zadzwoniłam do urzędu pocztowego w którym paczka oczekuje na odbiór, a tam radosnym głosem poinformowano mnie, że owszem, listonosz nie zdążył, ale że dowiezie paczkę w dniu dzisiejszym. Na moje pytanie, skąd to awizo, pani odpowiedziała jedynie, że tak mają w systemie, żeby nie mieć problemów. Ręce mi opadły. Czyli to całe śledzenie przesyłki po numerze to jedna wielka utopia (żeby nie powiedzieć ściema).
Inna sprawa, że gdy teraz idę na pocztę, czuję się jak w markecie - kupuję znaczek i słyszę... a może jeszcze gazetkę? ciasteczka? krzyżówki? długopisy? świece zapachowe (!?) A może kredyt?
O co chodzi?!






wtorek, 2 czerwca 2015

co jest dla wszystkich...

Przypominacie sobie taką reklamę - w której siwa starsza pani mówiła - co jest do wszystkiego, to jest do niczego? Zwariowany świat wokół nas stworzył jeszcze jedną maksymę, niejako pokłosie wspomnianego wyżej - co jest dostępne dla wszystkich, już nie jest atrakcyjne....
Zapewne kojarzycie markę Michael Kors. Ubierała się tam Jennifer Lopez i Gwyneth Paltrow. Była synonimem luksusu, dobrego smaku i wyrafinowania. Była.
Wszystko za sprawą faktu, że towar zaczął być przystępny nie tylko dla wybranych.  Jak pisał "Washington Post" - " Kors traci aurę ekskluzywności, niezbędną w przypadku marek luksusowych".
I aż się ciśnie na usta, że ludziom, to się już chyba kompletnie wszystko poprzewracało.
Ale poczekajcie - pomyślmy, a raczej puśćmy wodze fantazji... Jestem milionerką i snobką, która lubi dobrze się ubrać i wyróżniać z tłumu. Kupuję więc torebkę za kilka tysięcy złotych. I nagle okazuje się, że nie jestem jednak wybrana, bo tych torebek jest sprzedanych tak dużo, że jestem jedną z wielu... Czuję się po prostu oszukana - bo skoro dałam tyle pieniędzy, to chcę mieć coś, co nie jest dostępne dla większości. I patrząc od tej strony rozumiem trochę irytację jednej z polskich blogerek (szafiarek), gdy w jednym z popularnych dyskontów pojawiły się torebki renomowanej i drogiej firmy....
Ach te problemy bogaczy... skończmy już to fantazjowanie, w realnym życiu nie mam na szczęście takich dylematów.... Wróćmy jednak do fenomenu marki luksusowej - pojawia się tu jasny schemat - jeżeli czegoś jest mało albo/i jest drogie, z pewnością zrobi karierę. A gdy jeszcze z tym produktem pojawi się jakaś "celebrytka"...sukces murowany!