czwartek, 18 lutego 2016

Dzicy lokatorzy

Mam w domu Ciarachy. I to już jest pewne. Dla niezorientowanych - Ciarach, to takie złośliwe stworzonko, które czasem chowa przed domownikami jakieś rzeczy, najczęściej te, które są najbardziej potrzebne i oddaje je, kiedy już potrzebne nie są...
Szukałam karty do biblioteki - daję ją zawsze w jedno miejsce, co prawda jest to moje biurko, któremu daleko do idealnego porządku, ale zazwyczaj wiem, gdzie co jest. I kiedy przeszukiwałam je centymetr po centymetrze, przekopując się przez notatki, kodeksy, skrypty, rysunki Małej - odnalazłam kilka innych rzeczy, ale karty nie było. Przepatrzyłam wszystkie karty w przyborniku - lecz prócz kart ze stacji benzynowej, marketu, apteki nic więcej tam nie było. Zrezygnowana, poszłam do biblioteki i wypisałam druczek na nową kartę. A kiedy wróciłam do domu, wystarczyło jedno spojrzenie na biurko - zapewne wiecie, co zobaczyłam pierwsze. Tak. Ta karta leżała sobie tam, gdzie zwykle ją odkładałam. To po prostu NIEMOŻLIWE, żebym jej nie zobaczyła wcześniej. 
A na serio,odkąd jestem w "odmiennym stanie" bywam bardzo roztargniona. Ciąża wywróciła cały mój poukładany świat o 180 stopni. To zapewne wina hormonów, które (mam nadzieję) ustabilizują się jak już będzie po. Bo ileż można obwiniać o wszystko Ciarachy;) 

12 komentarzy:

  1. To jeat w związku z Twoim stanem,
    u mnie na wiek zaklepane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie :D... znam to z własnego doświadczenia :) Nie cierpię kiedy mi się to przytrafia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie pomieszkuje taki Niemiec co mi wszystko chowa - :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciarachy można obwiniać tyle razy ile akurat potrzeba.... a co?
    Pozdrawiam serdecznie...:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Agnieszko
    Ja też tak mam, złoszczę się na siebie, ale wiem, że krytyka nic nie daje. Co sprzyja temu? ja zauważyłam, że pośpiech i zmęczenie. Mój sposób to koncentracja na tym co gdzieś kładziemy nawet sobie głośne powiedzenie, że kładę to tu i tu. Może zadziałać ale jak nie będziesz się spieszyć
    pozdrawiam Agnieszkę i bądź dla siebie dobra szczególnie teraz
    dobrycoach.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie w domu też są chyba takie Ciarachy - Obciachy.
    Nieraz nie można czegoś znaleźć, jakby zapadło się pod ziemię ;)

    Pozdrowienia dla mamusi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnieszko i u mnie nieraz pomieszkują Ciarachy. One chyba tak wędrują po całym kraju. ;) .
    Pozdrawiam.:) .

    OdpowiedzUsuń
  8. HAHAHAHHAHAHHA, że co...???:)
    Że "Ciarachy" ?:P
    Rozbawiło mnie to. I nazwa tych złośników, i to, że one są winne za zaginione rzeczy.
    Nie słyszałam o tym, ale dobrze wiedzieć:)
    Jest jakiś sposób, by się ich pozbyć?:) I skąd ta nazwa...?? :)

    Miłego, bezCiarachowego dnia;)
    otakiejcoukradlaslonce.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. acha to u mnie też czasami są :p ale bardzo rzadko teraz będę wiedziała i narzekała na nie a nie na męża :p bo szczególnie rzeczy mi znikają jak mąż jest hehe

    OdpowiedzUsuń
  10. do, a właściwie od stanu odmiennego u mnie minął już jakiś czas, a zdarza się, ze szukam telefonu w czasie rozmowy z kimśtam:)), Zatem to nie efekt błogosławieństwa:)) To wiosna mami fluidami:))czesia

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze słyszę takie określenie :)) U nas wszystko zabierają chochliki albo "diabeł nakrył ogonem" :))

    OdpowiedzUsuń